piątek, 16 kwietnia 2010

Lenistwo - post nie mniej ważny niż kawa

Dlaczego stawiam lenistwo na równi z kawą. A nawet Kawą.
Otóż moi drodzy dlatego, że uważam, iż przyczynia się ono do zgłębiania tajników filozofii. Zanim zażądacie (a przypominam i upominam zawczasu, że żądania należą do przywilejów boskich) odpowiedniego uargumentowania, pozostawcie logikę za drzwiami. Oczywiście jeśli jeszcze tego nie uczyniliście (tu następuje Karcące Spojrzenie, będące co prawda domeną Uhm, ale skoro On zdecydował się na rzucanie krowami w przypadkowych nosorożcowych przelotniów i to bynajmniej nie w celach prokreacyjnych…*).
A zatem, jeżeli logika cichutko popiskuje już pod waszymi drzwiami (a generalizując logika nie pozwala jej na np. przechodzenie przez ściany, opcjonalnie – drzwi, rzecz jasna zamknięte), możecie udać się w podróż wgłąb leniwych korzeni myślicielstwa, by poznać całkiem proste, zakrawające wręcz na oczywiste wyjaśnienie. Brzmi ono następująco: lenistwo prowadzi do wolności myśli, nie okutych łańcuchami wypełniania obowiązków maści wszelakiej. Zapytacie pewnie, dlaczego w takim układzie spraw zawód filozofa nie cieszy się popularnością wśród rasy kociej.
Odpowiedź brzmi: ja myślę, że się jednak cieszy.

Istnieje też leniwe prawo (to drugie, kobieto!), którego na szczęście nie używa się zamiast zasad dynamiki (ani także, logicznie, w kretyńskich przypadkach zamiast teorii względności). Mianowicie:
Lenistwo lubi być odciążane w swym jestestwie, albowiem istnienie lenistwa potrafi być niezwykle męczącym dla tegoż właśnie lenistwa zajęciem, stąd też stwierdzenie, iż lepiej uskuteczniać proces lenistwa w towarzystwie. Podnosi się wtedy ono, w zależności od ilości sztuk towarzystwa, do potęgi drugiej, trzeciej, czwartej, piątej etc., ale też zmniejsza, jeśli chodzi o energię na nie zużytą pośród poszczególnych pretendentów do mistrzów nicnierobienia – w takich sytuacjach ono się po prostu rozkłada, więc nie tylko traci na wysokości poziomu wkładanego w nie wysiłku, ale także staje się wszechobecne.

Moglibyśmy również przenieść się w sferę problemów natury socjalnej i badać zależności między lenistwem a społeczeństwem, aczkolwiek nie chce mi się i sądzę, że jest to puentą niezwykle na miejscu.

Zjadać wiernych też mi się nie chce.
A heretycy są ciężkostrawni.
(i stało się Ramię, na którym można było się Wyspać)


*przypadek ten opisuje się jako boga z krową zmarnotrawioną

4 komentarze:

  1. Bu!(I ramie nagle znikło budząc)
    Hahahahaha!

    A lenistwo? ZAWSZE!

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie! Nie! Kawa, ta cudowna Kawa jest PONAD lenistwem.

    (I nigdzie nie spadam. hihi)

    OdpowiedzUsuń
  3. To był taki męczący dzień, że aż mnie zmęczył (i bynajmniej nie było w nim aktów lenistwa), tak więc z powyższego monologu dotarło do mnie niewiele. W stanie jestem powiedzieć jedynie, że najlepiej leniuchuje się, oglądając filmy o ładnych, zakochujących się ludziach (jedyne słuszne).

    Pozdrawiam całą wołowinę świata, dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  4. Erdo'raen Zameth18 kwietnia 2010 19:57

    Nie chce mi się odpisać.

    OdpowiedzUsuń