środa, 7 kwietnia 2010

kwestia kawy - najważniejszy post

-Kawa - zapytacie, moi niewierni heretycy. Kawa - zapytacie moi wierni wierni. Odpowiedź jest ta sama. Zacznę może od tego, że nie istnieje coś takiego jak kawa zbożowa, czy też kawa z żołędzi. O nie, nie - zamachałem wszechpotężnym palcem ("a zakaz jego po wsze czasy obowiązuje, bo palec czuwa, by miażdżyć; khem; by Miażdżyć") i spojrzałem na heretyków i wiernych, miarowo obsypywanych spadającą wołowiną. - Jest to napar ze zbóż czy też napar z prażonych żołędzi. Kolejną ważną kwestią - podrapałem się wspomnianym wcześniej wszechpotężnym palcem po mojej wszechobecnej brodzie - jest abominacja, zwana kawą rozpuszczalną. Wierzcie mi ("a słowa jego najszczerszą prawdą, gdyż on tworzył rzeczywistość"), że ten, który opatentował ten plugawy twór, już od dawna gnije w najbrudniejszym i najbardziej różowym fragmencie mojego - zakaszlałem prędko i przepraszająco - naszego piekła. Jest jak na razie jedyną osobą w piekle będącą ("bo był on wyjątkowo dobry, a zjedzeni przez niego wyznawcy trafiali do nie[fragment nieczytelny, zamazany brązowo-czerwonym skrzepem]").
Przeciągnąłem się, a mój wytrzymały jak czas kręgosłup stęknął trzydzieści cztery razy. Zrobiło to na heretykach olbrzymie wrażenie i wyczułem, że aż wyprostował się ich kręgosłup moralny.
-Wracając do kwestii kawy. Są dwa rodzaje kawy. Nie. Trzy. Trójka jest istotna. Jest kawa, kawa dla gości oraz Kawa. Różnica pomiędzy nimi jest znacząca. Pierwsza - jest to środek wysoce uzależniający. Zaczyna się od kubka dziennie, tego czarnego i przepięknie pachnącego napoju, by skończyć potem na ulicy, żebrząc o jakiekolwiek pieniądze, oddając się za pieniądze, by móc dziennie wypić po kilka litrów. Kawa dla gości - to kawa o zupełnie innych właściwościach. Prócz tego, że trzeba przygotowywać ją godzinami, by odpowiednie ułożenie warstw kawy, mleka oraz składników pobocznych; dla uproszczenia dodam, że na myśli nie mam żabich oczu, gdyż żaby jeszcze nie istnieją; dopasowywało się do smaku i delikatności aksamitu. Lody ("i stały się lody waniliowe i sorbet z truskawek") też są dobrym dodatkiem. Nie muszę chyba wspominać o goździkach, wanilii, kardamonie, cynamonie, cukrze trzcinowym, kandyzowanym, gałce muszkatołowej, ziarnie kakaa i innych. Ten rodzaj kawy ma to do siebie, ze nie uzależnia ciebie, mój niewierny i wierny, lecz całą resztę, która staje się od ciebie zależna - zamyśliłem się. Cisza rozniosła się echem po armagedonie, do którego przemawiałem. Włócznie nie wbiły się w serca, królestwa nie upadły. Newton nie oberwał w czambuł swego intelektu jabłkiem, dając pole do popisu innym fizykom ("i tak powstała teoria względności, używana dziś przez niektórych zamiast zasad dynamiki. Bądź, co bądź - kretynów").
-No i ostatni rodzaj - Kawa. Może nie będę opisywał dokładnie, ale wspomnę, że posiada także inne miano: "omoibogowieniewidaćdnałyżeczki!ochoch!". Jestem niezwykle dumny z tej nazwy. Jest to trunek boski, który pić mogą jedynie bogowie. W szczególności ja. U was, heretycy i wierni, w najlepszym przypadku wystąpi ślepota, zapocenie miesięcznego sortu ubrań oraz utrata części wspomnień. Nie wspominając o pięćdziesięcioprocentowej szansie wystąpienia choroby Parkinsona. No i jeszcze trauma życiowa, która w efekcie spowoduje całkowitą niemożność spożycia kofeiny w przyszłości. Będzie to na tyle uciążliwe, że kawy bezkofeinowe będą dla was także zabronione.
Ziewnąłem.
-To chyba na tyle. Zrobiłem sobie taki apetyt na Kawę, że aż odpuszczę sobie zjedzenie jednego z was. Zmiatajcie.
("i stał się kubek Kawy")

15 komentarzy:

  1. Illuminatus Vespucci8 kwietnia 2010 22:05

    Kawajestpaskudna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozejrzałem się po okolicy. Coś mi t nie pasowało. Ktoś prawił herezje, pod moim nosem!...

    OdpowiedzUsuń
  3. Illuminatus Vespucci9 kwietnia 2010 16:40

    Gdzieżby tam herezje, prawda jeno.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie herezja w ustach heretyka nie jest herezją? Coś ktoś kiedyś z tymi dwoma minusami wspominał... Hmm. Czyli jesteś Wyznawcą! (gotta catch them all!)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki wyznawca^(-1)
    Kawa dla gości to jest coś... A uzależnia bardziej niż bardzo... (rozmarzyła się i siedzi z przymkniętymi powiekami jakieś 2 minuty)
    A będzie o miodzie?

    W ogóle to chętnie spróbowałabym kiedyś Kawy pomimo ryzyka jakie niesie za sobą spożycie... ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. I zamyślił się Uhm nad istnieniem Anonimowego. Kim on był? Hmm.

    OdpowiedzUsuń
  7. Był. Śmiem twierdzić, że jest! I w generalnie ma się dobrze. Tylko teraz to idzie się zdrzemnąć...

    OdpowiedzUsuń
  8. Spis osób, które mogły to być został zawężony. Hmm. Bezczelny i ma skłonność do popełniania samobójstw. No i jest osobnikiem żeńskim. Hmm.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha! Ale to że jednak latte się w kategorii kawy dla gości mieści to i kawą jest, mój ty niewierny wszechmocny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. -Twój ty? - zagrzmiałem. - Jest kawą dla gości. Nie kawą. To zupełnie inne sprawy, tłumaczyłem - rzuciłem od niechcenia krową w przelatującego nosorożca i przebiegającą muchę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Noo... niech Ci będzie, mój ty :* Ale czy ta czarnakawakawakawa może być z cukrem? Taka... czarna jak noc i słodka jak grzech? Czy to już też herezja będzie i odstapić od krów i armageddonów mi każesz?

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm. Uznajmy, że Ty masz taryfę ulgową. Więc cukier będzie Ci odpuszczony.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przybyła. Monologu na temat kawy wysłuchała. Głową pokręciła z obrzydzeniem.
    - Kawwwwa? Fuj! - jęknęła, sięgając po filiżankę herbaty o smaku wiśni w rumie, napoju godnego bogów.

    Mad Mad.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyznawcy herbaty nie śpią.

    OdpowiedzUsuń