wtorek, 22 listopada 2011

O tym, dlaczego warto być bladym

Ano dlatego, że zima idzie, drodzy wyznawcy, zapewne bardziej już Uhm niż moi, biorąc pod uwagę moje milczenie.

Jako że zima niedługo będzie na tak zwanym „topie”, bladość będzie również, zważywszy na kolor śniegu.
Jeżeli zaś wolisz być na tak zwanym „przeciwtopie”, to znaczy – jeżeli jesteś „alternatywny”, bladość to także coś dla Ciebie! Dlaczego, zapytasz, a ja Ci radzę przed owym zapytaniem pomyśleć. Dojdziesz wtedy może do wniosku, że z zimą kojarzą się Święta – i będzie to dobry trop, bowiem obok Świąt istnieją także „Święta” – te, które potrzebują reklamy i krzyczących wszystkimi kolorami tęczy bombkowych neonów.
A zatem bladość będzie wspaniałą – tu słowo-klucz – alternatywą wobec tego kolorowego zgiełku. 


W związku z nadchodzącą zimą chciałam także przestrzec Was przed przegrzaniem, które, choć brzmieć może nieco paradoksalnie, absolutnie takim nie jest. Wystarczy spojrzeć jedynie na stosy ciepłych ubrań z Zary czy Tery, owiniętych dodatkowo kilkuwarstwową kurtką, której dopełnieniem zazwyczaj jest gruby szalik oraz czapka. Nie zapominajmy o rękawiczkach.
Lecz nie zapominajmy także o tym, że słowo „zima” nie zawsze równa się słowu „Syberia”, a sześć stopni Celsjusza, które niekiedy srebrzą się słońcem na śniegu, to jednak nieco więcej niż dziesięć stopni poniżej zera, którym zdarzy się jawić się nam w obłoczkach pary z ust układających się w zmarznięte onomatopeje.