niedziela, 3 października 2010

Zdrowy sen

Dlaczego dopiero teraz przemawiam, moi drodzy.
Otóż chce mi się spać.
Oczywiście, przez ten czas milczenia, jakim zostaliście obdarzeni, czy raczej: jakim JA Was obdarzyłam, mogłam się najeść snem po wszystkie inne czasy (choćby Present Simple). Lecz pamiętajcie – jedzenie to domena Uhm (słusznie zauważyliście subtelną różnicę w aspektach /dokonanym i niedokonanym/ czasownika jeść, ale pomińmy ją – najlepiej milczeniem, przynajmniej pozostaniemy w temacie). Zresztą, gdyby owo najedzenie było właśnie takie proste – nie byłoby mnie tutaj, gdyż spałabym.

Chciałabym, abyście pamiętali o jednym – jeżeli zakładacie różową koszulę nocną („i różowe króliczki, przerażone, uciekły, pozostawiając za sobą jedynie różowy puch na kajdankach”), to manifestujecie wyższość rzeczywistości nad snem; jeżeli zaś macie na sobie koszulę nocną z chrapiącą rybą, świadczy to o Waszym znaku zodiaku; jeśli z krową – o wszystkim lub o tym, że jesteście głodni; jeśli z zebrą – właśnie jesteście w trakcie kursu na prawo jazdy (albo o niczym).

I o drugim: sen to prekursor lenistwa.

A trzecie: to on prowokuje mnie do składania tak kiepsko złożonych zdań (może dlatego, że nigdy nie byłam najlepsza w origami).

Po czwarte: jeśli chcecie spróbować sennej awangardy, ułóżcie się wygodnie na drukarce, a następnie Kot spod Chesire zawładnie Waszą jaźnią.
Czy coś.