wtorek, 6 kwietnia 2010

co słychać pod brzozą

I zaczęło być Fajnie, tak jak to zwykle bywa przy Wspólnym oglądaniu armagedonu.
Wspólne oglądanie armagedonu dało nam możliwość nienudzenia się, z której zaczęliśmy skrupulatnie korzystać. Do zabijania nudy posłużyła nam również Kawa, składająca się z kofeiny z kofeiną. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, że obmyślanie morderstw za jej pomocą jest skutecznym zabójcą – z kolei czasu. Być może, na szczęście lub też niestety, gdyby nie nasze Lenistwo (składające się z lenistwa z lenistwem), plany owe mogłyby zostać wcielone w życie. Jednakże woleliśmy pomyśleć chwilę o krowach, skupiając się tym samym na umiejętności czerpania radości z życia, która to umiejętność kryje się w spojrzeniu tych łaciatych zwierząt.
 I tak też na wzgórzu rozpoczynał się proces tworzenia antyarmagedonu, obfitujący w rozmowy o budyniu, kotach, nieżyciu, życiu i życiowych wartościach, rozmowy, Rozmowy oraz wizje wołowiny spadającej ze Wszechświata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz