niedziela, 13 lutego 2011

Zapach

  -Tak więc zapachniało. A był to zapach wiosennej Brzozy - kilku wyznawców kichnęło wiosennie. - Ale wiosna jeszcze nie nadeszła - przestali kichać.
Przeciągnąłem się pod tą właśnie Brzozą i pstryknięciem palców wytworzyłem w moich ustach Kawę idealnie nadającą się do przełknięcia. Tak właśnie objawiało się moje dzisiejsze lenistwo. Przełknąłem, jako, ze się nadawała.
  -I zaświeciło słońce i spostrzegłem, że heretykom i wyznawcom chciało się żyć. Zapach wiosny i cud słońca sprawił, że chęć życia, wola rozmnażania oraz siła umysłu wzrosła niebotycznie! - wykrzyknąłem, a wyznawcy zaczęli okazywać swoją akomodację wobec wyznawców płci przeciwnej. Wtem przypomnieli sobie o umyśle i spostrzegli, ze nie należy robić tego przed Uhm, bo to nieprzyzwoite.
  -Tak więc spostrzegłem jeszcze, że zieleń oblana melasowym światłem, kwiaty oraz błękit nieba upstrzony pluszowymi białymi królikami - ("autor musiał się pomylić, gdyż tutaj z pewnością miały pojawić się białe chmu[tekst nieczytelny ze względu na plamy krwi]"). - Do tego jeszcze specyficzny zapach mokrej, delikatnie przymrożonej gleby, odzyskane po zimie kolory i dłuższy dzień sprawiają ludzkości radość.
Musiałem się przeciągnąć i opanować, gdyż Brzoza zaczęła wypuszczać liście. Na szczęście pozostały jedynie pączkami. ("Zerwał Uhm tedy pączek i wgryzł się w jego lukrość, rozpryskując na boki miąższ o smaku dzikiej róży").
  -Dokonałem także w głowie obliczeń. Wyliczyłem, że więcej jest, ku mej radości, heretyków niż wyznawców. A skoro tak właśnie jest, a heretycy nie zasługują na radość i szczęście (chyba, ze ich zjem), to ześlę na świat jeszcze kilka fal mrozu przed nastaniem wiosny. A teraz idźcie i cieszcie się nieszczęściem heretyków, skoro wiosną nie możecie.
Odprawiłem ich ręką i na Wzgórzu, które ślicznie się wiosenniło, sam się zasenniłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz